Autor: Alexa Lavenda
Wydawnictwo: Lipstick Books
Rodzaj literacki: literatura obyczajowa, romans
Liczba stron: 417
Rok wydania: 2020
Opis książki:
"Młoda kobieta, której życie nigdy nie oszczędzało, spotyka na swojej drodze mężczyznę, który w życiu ma wszystko na wyciągnięcie ręki.
Ona wrażliwa, samotna… wybudowała wokół siebie mur, którego dotąd nikomu nie udało się zburzyć.
On seksowny, charyzmatyczny, diabelsko przystojny i bogaty. Max sprawił, że świat Patrycji zatrząsł się w posadach…
Czy będzie w stanie zburzyć mur, jaki dziewczyna wokół siebie wybudowała?
Czy Patrycja przywróci jego wiarę w szczerość i bezinteresowność kobiet?
Dwa różne światy, dwie zupełnie inne osobowości, które przyciąga niesamowita siła.
Chemia, emocje, dramaty."
(opis książki pochodzi od wydawcy)
Moja opinia:
Powieść, która z początku nie wywarła na mnie wrażenia, a raczej zrobiła wrażenie taniego romansu. Za szybko bohaterowie zostali ustawieni na swoje miejsca i poczułam, że niczego w nich nie odkryję. Niemniej jednak dałam jej szansę i zagłębiałam się dalej w akcję powieści i muszę przyznać, że zostałam pozytywnie zaskoczona. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało, a samych bohaterów książki bardzo polubiłam, zyskali moją olbrzymią sympatię. Już nie pamiętam kiedy czytałam taki romans, z elementami erotyki, tak delikatnie i ze smakiem napisany. Oczywiście zdarzają się mocniejsze słowa, ale jest ich niewiele i nie skupiają na sobie uwagi. A co do samych bohaterów, o których chwilę wcześniej napisałam, iż myślałam, że niczego w nich nie odkryję, myliłam się, gdyż dali się poznać z zupełnie innej strony. Cieszyłam się, że autorka wykreowała Patrycję w ten sposób, dziewczynę ambitną i dążącą do celu. Ukazała coś, co po raz kolejny w życiu potwierdza mi stwierdzenie, że ciężka praca popłaca. Aby dojść do swojego celu należy do niego dążyć, nie poddawać się i oczywiście należy dać z siebie wszystko. Nie ma łatwej drogi, a jeżeli już ktoś taką ma, należy do zdecydowanej mniejszości.
"Żar Australii" z całą pewnością będzie mi się ciepło kojarzył. Nie zabrakło w niej namiętności, pożądania, seksu, ambicji, a przede wszystkim pasji i emocji. Dałam się porwać tej historii i poczułam się troszkę jakbym znalazła się w bajce, gdzie biedna dziewczyna odnajduje swego księcia. Lecz tym razem tę biedną dziewczynę nie interesuje bogactwo mężczyzny, a on sam musi nieźle się wysilić, by ona wpuściła go do swojego świata. Czy ta historia ma happy end? Czy te dwa światy, tak bardzo różniące się od siebie da się połączyć? Tego nie zdradzę, a sama czekam na dalsze losy Patrycji i Maxa.
Raczej nie planuję sięgać po tę książkę. ��
OdpowiedzUsuńJa póki co nie jestem pewna, czy sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuń