Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Burda Książki
Rok wydania: 2020
Rodzaj literacki: literatura obyczajowa, romans
Liczba stron: 416
"Jestem Molly.
I tworzę swój własny świat.
Czy uwierzę, że nie jestem tak zepsuta,
Jak mi się wydaje?"
Opis książki:
"Czy wygrają walkę ze światem, który uparł się, by ich rozdzielić?
Pamięta ją z dzieciństwa. Nieposkromioną dziewczynkę, małą Melanię, córkę biznesowego partnera ojca, która zniknęła z jego życia w dramatycznych okolicznościach.
Po wielu latach spotyka ją na dyskotece. Nie jest już dzieckiem, a młodą, piękną kobietą. Molly. Jedno się nie zmieniło - nadal jest szalona i nieznośna.
Ona też go kojarzy. Wiktor, Wikuś, Wiko. Spokojny, grzeczny chłopiec, który zmienił się w opanowanego i...niezwykle pociągającego mężczyznę.
Wiktor od pierwszej chwili wie, że będzie walczył o tę dziewczynę do upadłego, choćby i z całym światem. Ale Molly przeżyła tyle rozczarowań, że nikomu już nie ufa.
Dzieli ich wszystko. Pochodzą z dwóch różnych światów. Ale może ich związek nie byłby aż takim szaleństwem, jak wydaje się wszystkim dookoła? Tyle że między nimi jest jeszcze niewygodna rodzinna tajemnica..."
(opis książki pochodzi od wydawcy)
Moja opinia:
"Molly" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej jest powieścią, którą pochłania się bardzo szybko. Przyznam jednak szczerze, że nie znajdzie się ona w czołówce moich ulubionych książek tej autorki. Oczywiście, nie dlatego, iż nie podobała mi się, lecz po prostu nie przebiła emocjonalnie innych moich ulubieńców, jakimi są np. "Skazani na ból", czy też seria "Bezlitosnej siły". Niemniej jednak Molly, głównej bohaterki, nie da się nie polubić. Z początku jej proste wypowiedzi trochę mnie zaskoczyły, lecz były one zamierzone, gdyż to dziewczyna, która w ten sposób szybko i dosadnie informowała swoich rozmówców co myśli i czego oczekuje. Tego się nauczyła przez swoje młode życie i nie zamierzała tego zmieniać. Jej świat nie był kolorowy, o swoje musiała walczyć już od najmłodszych lat. U swojego boku miała przyjaciela, był dla niej wsparciem, którego można byłoby pozazdrościć. Wszystko się jednak zmieniło, gdy pojawił się Wiktor, człowiek pochodzący z innego świata. To mogło oznaczać tylko jedno, eksplozję... Akcja się mocno rozkręca i narastają emocje, których nie da się uspokoić. Oczywiście Agnieszka Lingas-Łoniewska nie byłaby sobą, gdyby nie wymyśliła czegoś, na co czytelnik by się nie wściekał. I tak było tym razem, byłam zła na pewne wydarzenia, lecz jednocześnie to one wprowadziły najwięcej wrażeń, napięć i wzruszeń. A o to chodzi, prawda? Myślę, że każdy sięgając po książkę liczy na to, że podczas jej czytania dozna wielu przeróżnych emocji. Powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej są typem tych lektur, w których ich właśnie nigdy nie zabraknie, to gwarantuję każdemu. I choć jak już wspomniałam "Molly" nie wskakuje na szczyt moich ulubieńców tej autorki, lecz i tak ją polecam.
Skazani na ból miałam okazję niedawno przeczytać. Być może na tą też się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nadejdzie mój czas z tą książką.
OdpowiedzUsuńCzuję się zainteresowana tym tytułem. Dawno nie czytałam tego gatunku.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś ją przeczytam, bo już od dawna mam na swojej liście, ale aktualnie potrzebuję trochę odpoczynku od romansów :D
OdpowiedzUsuńRzadko czytam ten rodzaj i autorki nie znam. Jeśli będzie okazja to z chęcią przeczytam. :)
OdpowiedzUsuń