"INGA. STREFY ZAKAZANE"
Autor: Oskar SalwaWydawnictwo: Lira
Liczba stron: 288
Rodzaj literacki: Thriller, sensacja, kryminał
Rok wydania: 2018
"Światowy spisek. Polska prowincja. I tylko ona wie, kto tu łamie regulamin..."
Akcja książki ma miejsce w małym miasteczku, w północno-wschodniej Polsce. Jest ono mroczne i tajemnicze, aż strach tamtędy przejeżdżać. Wojsko amerykańskie instaluje tam bazy i można rzec, iż dobrze im tam. Inga zjawia się w miasteczku z jasno wyznaczonym celem, chce zamknąć pewien etap w swoim życiu i aby to zrobić pozostaje jej ostatnia rzecz do zrobienia, sprzedanie domu po zmarłym ojcu. Jednak na wierzch wychodzą sprawy, o których wcześniej nie miała pojęcia i okazuje się, że śmierć ojca, wcale nie musiała być naturalna, być może ktoś za tym stoi. Postanawia poprowadzić śledztwo na własną rękę. Aby coś odkryć musi zbliżyć się do miasteczkowej ludności, jak również do ludzi z armii amerykańskiej. Będzie to niebezpieczna zagrywka, z której kobieta może nie wyjść cało. Ktoś na nią czyha...
Książka nie należy do obszernych, ani nawet do tych delikatnie grubszych. Czyta się ją bardzo szybko i zdecydowanie zalicza się do tych, które kończy się w jeden wieczór. Ciężko jest napisać o niej, że jest zła, ale też nie mogę stwierdzić, że jest dobra. Z całą pewnością pomysł na fabułę jest świetny, jest to coś co lubię, czyli poszukiwanie prawdy, śledztwo, czarne charaktery, niewyjaśnione sprawy i tak dalej. Niemniej jednak uważam, że autor za szybko chciał skończyć tę powieść, przez co nie mogłam się w niej rozczytywać przez dłuższy czas. Myślę, że książka miała bardzo duży potencjał, lecz nie został on wykorzystany. Brakowało mi akcji, która by była bardziej rozpisana, która budowałaby napięcie, oraz która dawałaby mi mylne tropy i wyprowadzała w las moje domysły. Naprawdę sporo jest takich rzeczy, których mi brakowało podczas czytania. Lubię, gdy autor trochę mną manipuluje, odkrywa coś przede mną, jakiś mały prawdziwy element, ale jednocześnie daje pięć mylnych kroków i od nowa szukam rozwiązania. Tego niestety nie znalazłam. Również samo zakończenie lektury nie było szokujące, nie zaskoczyło mnie. Miałam dość spore oczekiwania co do książki, po tym jak przeczytałam jej opis, a z przykrością stwierdzam, że trochę czuję się rozczarowana. Jak na tak świetny pomysł, jest za mało treści i za szybko się kończy. Śmiało można było rozbudować ją na skalą naprawdę świetnego thrillera.
Bardzo podoba mi się pomysł na mroczne miasteczko, na jego mieszkańców, którzy snują się jak jakieś widma, jakby bali się czegoś i chowali się w swoich domach. A może faktycznie coś w tym było? Pomimo niezbyt wielu opisów, mogłam sobie wszystko wyobrazić i w tej wyobraźni działo się dużo i polubiłam to co widziałam. Taki mroczny klimat, który wywołuje gęsią skórę na rękach, to coś czego nie może zabraknąć podczas czytania. Ja oczywiście czego nie doczytałam, to sobie sama dodałam i w głowie wyszedł mi całkiem niezły obraz.
Plusem z pewnością jest to, że książę czyta się bardzo szybko, wciąga i naprawdę chciałoby się więcej, a czas podczas jej pochłaniania bardzo szybko przelatuje. Zatem dla czytelnika, który szuka czegoś na jeden wieczór, z pewnością ta pozycja będzie odpowiednia.
To było moje pierwsze spotkanie z autorem, może nie wpadłam w zachwyt jego twórczości, to jednak nie czuję się zrażona. Z pewnością będę chciała jeszcze jakąś powieść Oskara Salwy przeczytać, być może przekona mnie do swojej twórczości jakimś innym tytułem.
Oskar Salwa - redaktor oraz dziennikarz, miłośnik thrillerów i wypraw na prowincję. Kolekcjoner opowieści niesamowitych. Autor powieści "Wernisaż", wydanej nakładem wydawnictwa Lira.
(informacje pochodzą z książki "Inga. Strefy zakazane")
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Lira:
Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale chyba nie zainteresowała mnie na tyle, bym na ten moment chciała ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie będę namawiać :)
Usuń