Autor: Alice Feeney
Tłumaczenie: Agnieszka Walulik
Wydawnictwo: W.A.B.
Amber Reynolds jest po trzydziestce, pracuje jako prezenterka radiowa. W Boże Narodzenie ulega wypadkowi i trafia do szpitala. Jest w śpiączce, jednak słyszy ludzi, którzy się nią opiekują oraz, którzy ją odwiedzają. Pewne rzeczy nie są dla niej zrozumiałe. Na początku największą ciekawość wzbudza jej mąż Paul i jej siostra Claire. Tych dwoje, jeszcze niedawno darzyli siebie wzajemnie sympatią, jednak teraz jest inaczej, coś między nimi się wydarzyło. Tylko co? Kobieta bardzo by chciała się tego dowiedzieć, lecz będąc w jej stanie za wiele nie może zdziałać. Pozostaje jej jedynie słuchanie toczących się rozmów. Dla wszystkich, jak i dla samej Amber dużą zagadką są siniaki na jej ciele, powstałe przed wypadkiem. W jaki sposób znalazły się one na jej skórze? Tego też nie wie. I jakby można byłoby się spodziewać, pierwsze podejrzenia padają na męża kobiety. Ta jednak będąc w stanie, w jakim się znajduje, nie może temu zaprzeczyć - po pierwsze jest w śpiączce, po drugie nie pamięta wydarzeń sprzed wypadku. Wszystko jej się miesza, brakuje zbyt wielu elementów układanki, by poskładać wszystko w jedną całość. Do gry wkracza również jej były chłopak Edward, który ma wielkie znaczenie dla całej sprawy. Czy jednak będzie tą dobrą stroną? A może okaże się wrogiem, bohaterem z piekła wziętym? Zostają również odnalezione na strychu pamiętniki, w których wiele jest wyjaśnione. W kogo ręce wpadną pamiętniki i czy ciekawość zwycięży, by je przeczytać? Nam autorka zdradza treść ich kartek i pomoże powoli poskładać tę układankę. Jednak nic nie jest takim na jakie wygląda.
Książka jest podzielona na trzy części, które się ze sobą przeplatają: Amber, która jest w śpiączce, pamiętniki z roku 1992 i 1993 oraz życie osobiste i praca Amber sprzed wypadku. Wszystkie te części są ważne, aby poskładać w jedną całość i stworzyć zakończenie. Finał, który wywoła szok u niejednego czytelnika. Muszę przyznać, że autorka całkiem sprawnie sobie poradziła z łączeniem tych elementów. Nie byłam w stanie odgadnąć, o co tak właściwie chodzi, jaki finał spotka bohaterów na końcu książki i co najważniejsze, czy będzie on dla mnie zaskoczeniem. Czy był? Zdecydowanie tak. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Czytając komentarze na temat tej lektury natknęłam się na twierdzenie, z którym zgadzam się w stu procentach, a mianowicie, że już dawno nie przeżyłam takiego "prania mózgu" - idealnie ujęte emocje, które odczuwałam podczas chłonięcia tej książki. "Czasami kłamię" jest naprawdę świetnie napisana, pochłania czytelnika i nie chce puścić. Siadając do niej nie można się oderwać. Aż trudno uwierzyć w to, że jest to pierwsza napisana książka przez tę autorkę. Jeżeli tak wygląda jej początek z pisaniem, to już przebieram nogami z niecierpliwości, w oczekiwaniu na kolejną jej powieść. Mam nadzieję, że Alice Feeney ma już coś w planach. Z pewnością sięgnę po jej kolejną twórczość.
Często sięgam po książki, które zachęcają mnie do siebie swoją okładką. W tym przypadku tak nie było. Gdyby nie opinie czytelników, nie wiem czy bym zawiesiła na niej oko. Na szczęście grono ludzi lubi się dzielić swoją opinią i dziękuję, bo dzięki temu sięgnęłam po lekturę, która okazała się świetna. Nawet polubiłam tę okładkę.
Czy można wynieść jakąś lekcję z tej lektury? Myślę, że tak. Jedną i konkretną: NIE WOLNO KŁAMAĆ!!!
Manipulacja, kłamstwa, odwracanie kota ogonem, zwroty akcji, mydlenie oczu i wiele, wiele więcej przychodzi mi do głowy, gdy myślę o książce.
Droga autorko gratuluję bardzo udanego debiutu literackiego.
a mnie okładka właśnie też zaintrygowała. Może nie jest dziełem sztuki, ale moim zdaniem ma coś w sobie :P
OdpowiedzUsuńtreść podobnie jak tobie, bardzo mi się spodobała :) lubię takie historie gdzie zakończenie wprawia mnie w osłupienie :) i choć tutaj akcja z początku rozkręcał się powolutku, to wynagradza to nagły zwrot akcji:)
Mega książka:)
pozdrawiam
cherryladyreads.blogspot.com
Moje oko po prostu w księgarni nie zawiesiłoby się na tej książce. Ale cieszę się, że nie skreślam książek ze względu właśnie na okładki, to by było głupotą.
UsuńPozdrawiam.
Kolejna pozytywna recenzja tej książki :D muszę ją w końcu przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam, warto.
UsuńFajne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńA co do książki to mam na liście :D
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
Dziękuję. Mam nadzieję, że książka się spodoba.
UsuńTaki deniut to coś, co lubię ! Chętnie sięgnę 😊
OdpowiedzUsuńDebiut bardzo udany, polecam.
UsuńKsiążka ta wręcz bombardowała mnie kilka tygodni temu. Nie miałam jednak okazji jeszcze po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńDzięki temu bombardowaniu sięgnęłam po tę książkę i bardzo się z tego powodu cieszę. Warto było po nią sięgnąć.
UsuńLubię, kiedy w książce do końca nie wiadomo o co chodzi, że musze czytać ją wręcz od razu całą, bo inaczej się zgubię. To bardziej mnie przyciąga do skończenia niż rozwlekła fabuła.
OdpowiedzUsuńTo prawda, też lubię gdy autor na koniec mnie zaskakuje.
Usuń