Autor: Cecelia Ahern
Tłumaczenie: Joanna Grabarek
Wydawnictwo: Akurat
Czy przeczytaliście kiedyś książkę napisaną w formie samych listów, kartek pocztowych, smsów czy też za pomocą spisanych rozmów na czacie? Ja spotkałam się z tym po raz pierwszy i na początku troszkę mnie to zaskoczyło. Bałam się, że ta forma książki zupełnie nie będzie mi odpowiadać. A jednak autorce udało się mnie przekonać i mocno w nią wciągnąć. Za pomocą korespondencji została spisana wzruszająca, pełna emocji długoletnia historia o miłości i przyjaźni. Wiele razy łapałam się na tym, że co jakiś czas przepadam i myślami wiruję gdzieś daleko, gdzie rozmyślam o tych dwóch wartościach. Wiele razy myślałam sobie, jak więzy prawdziwej przyjaźni i miłości są mocne, praktycznie nierozerwalne. Można ludzi rozdzielić na wiele lat, mogą ich dzielić tysiące kilometrów, a te relacje i tak pozostaną bardzo silne. Bohaterowie tej powieści uzyskali moją sympatię. Kibicowałam im i cały czas liczyłam na to, że autorka tę historię zakończy szczęśliwie. A czy tak się stało? Oczywiście tego nie zdradzę. Ogólnie jakoś tak smutno mi było, gdy zbliżał się koniec czytania tej książki. Nie chciałam rozstawać się z jej bohaterami, do których sama zaczęłam czuć przyjaźń. A jednak to "tylko" książka i trzeba było w końcu ją zamknąć i rozpocząć nową przygodę z nowymi bohaterami.
A teraz tak w skrócie napiszę Wam o czym jest "love, rosie":
Rosie i Alex znają się od dzieciństwa i są dwójką najlepszych przyjaciół. Oboje mają wielkie marzenia, które w przyszłości pragną spełnić. Jednak los postanowił ich rozdzielić i Aleks z rodziną wyprowadza się do Ameryki. Rosie zostaje w Irlandii i od tej pory dzielą ich tysiące kilometrów. Dwójka przyjaciół snuje jednak swoje plany i Rosie po skończeniu liceum pragnie dołączyć do Aleksa, by podjąć się nauki w szkole hotelarskiej. Czy wszystko pójdzie według planu? Czy uda się tej dwójce znów być blisko siebie? Czy z przyjaźni zrodzi się miłość? Tego Wam nie napiszę.
Piękna opowieść o miłości i przyjaźni, którą naprawdę szczerze polecam.
Książkę tę dołączam do wyzwania, w którym biorę udział na blogu Wiedźmowa-głowologia.
Ja także byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam w jakiej formie napisana jest książka. Muszę przyznać, że mi się podobała, ale mogłaby być lepsza. Na pewno byłaby bliższa mojemu sercu, gdyby akcja nie była rozłożona na tak długi czas. :D
OdpowiedzUsuń